Pixel 2 XL. Smartfon prawie idealny.

Pamiętacie dramę po premierze Galaxy S8 i S8+? Nieeee? No to Wam przypomnę:

Źródło: CNNMoney

Źródło: Kanał YT Łukasza Łuckowskiego

W tzw. “Pink Gate” 🙂 :)… (zawsze mnie to bawi), chodziło generalnie o to, że w niektórych egzemplarzach S8 i S8+ biały kolor nie był do końca biały – jeśli to ma jakiś sens. Widać to dobrze na powyższych materiałach. Samsung oczywiście twierdził, że problem jest typowo softowy. Ludzie bojkotowali i wymieniali urządzenia (mówię o zachodzie…w Polsce, jak zwykle nie było tak łatwo). Generalnie coś było na rzeczy i problem niestety występował, a w dodatku był losowy. Samsung wykorzystuje w swoich flagowcach wyświetlacze oparte na technologii OLED, która pomimo nieustannego rozwoju i ewolucji w dalszym ciągu charakteryzuje się pewnym stopniem losowości wyświetlanego obrazu. Odcień niektórych ekranów wpada bardziej w zieleń, innych ma niebieską poświatę lub czerwoną co widać wyżej . O niejednolitej barwie nie wspomnę :). Dla obeznanych w temacie to jest norma. Dla większości jednak, zaskoczenie. Istnieje możliwość ręcznej kalibracji konkretnych kolorów lub jeżeli komuś to bardzo przeszkadza, a trafił na egzemplarz z “czerwonym ekranem” zawsze pozostaje wymiana – pomijam tutaj na razie aspekt ekskluzywności towaru – jeśli wiecie o co mi chodzi.

Ale miało być o Pixelu??

Ano właśnie. Jakiś czas temu Google zaprezentowało oprócz kilku innych nowinek, swoje najnowsze słuchawki. Pixel 2 oraz jego większego brata – wersję XL. Żeby nie było zbyt łatwo, mniejszy telefon produkuje HTC, większy LG, które wykorzystało swój panel POLED. No i wpadło g#%&* w wentylator.  Pierwsze wzmianki o problemach z wyświetlaczem Pixela drugiego w wersji XL zauważyli autorzy portalu Android Central. Potem poszło już z górki:

Źródło: CNET

Źródło: Droid Life

Wypalony ekran, niebieska poświata oraz wyblakłe kolory. To podstawowe zarzuty do większego brata z rodziny nowych Pikseli. I o ile w kwestii palety barw Google zabrało już głos, twierdząc, że to kwestia kalibracji i designu, w pozostałych przypadkach to zapewne typowo sprzętowa przypadłość. Pomimo pozytywnych opinii odnośnie jakości wykonania, parametrów technicznych czy nowej wersji Androida na pokładzie, wszyscy będą pamiętali tylko problemy z ekranem – typowe. I oczywiście rozumiem, że od urządzenia za prawie tysiąc dolarów oczekuję się wybitnej jakości, ale umówmy się… od kiedy choroba wieku dziecięcego dla każdego nowego sprzętu przestała być regułą? I nie bronię tutaj Googla czy faktycznego producenta telefonu – i nie, nikt mi za to nie zapłacił. Chcę po prostu powiedzieć, że w dzisiejszych czasach producentom zdarzają się bardziej poważne wpadki (patrz wybuchające Note 7 od Samsunga). Google wraz z LG pewnie widzą problem i liczę na to, że kolejna partia sprzętu będzie już pozbawiona tego defektu. Spodziewałem się Smartfona idealnego. Wyszło jak zwykle – łyżka dziegciu w beczce miodu. Dobrze, że tego typu wpadki są nagłaśniane.  Będę obserwował jak sytuacja potoczy się dalej. W między czasie, dla tych którzy ostrzyli sobie ząbki na ten sprzęt … czujcie się ostrzeżeni 🙂